Portalspozywczy.pl: W Soligrano 51 proc. odbiorców pochodzi z rynku zagranicznego. Co jest głównym towarem eksportowym i do jakich krajów eksportujecie swoje produkty?
Kamil Rabenda, prezes Soligrano: Produkty eksportujemy łącznie do 34 krajów, m. in. do Australii, Korei Płd, USA, Izraela czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Trzy nasze największe rynki zagraniczne to Wielka Brytania, Niemcy oraz Litwa. Głównym towarem eksportowym Soligrano jest pszenica w miodzie sprzedawana pod marką Soligrano oraz pod markami własnymi naszych klientów. Duży udział w naszej sprzedaży ma również orkisz półekspandowany, który jest wykorzystywany głównie w branży piekarskiej oraz ziarna i kasze z naszych ekologicznych upraw.
Jak zaburzenia w łańcuchu dostaw i handlu międzynarodowym odbiły się na działalności Państwa firmy?
Na ten aspekt należy patrzeć w naszym przypadku z dwóch stron łańcucha dostaw. Myślę tu o zaopatrzeniu w surowce, które czasami pochodzą z rejonu Ameryki Południowej, ale również o sprzedaży. W przypadku zaopatrzenia uruchomiło to poszukiwanie przez nasz dział zakupów nowych, dotychczas nieodkrytych źródeł dostaw, często dywersyfikując dostawców wybranego asortymentu. Z perspektywy długoterminowej, na pewno buduje się przez to stabilny i zróżnicowany łańcuch dostaw.
W sytuacji sprzedaży naszych produktów na rynki, gdzie koszty transportu odgrywały, a obecnie odgrywają jeszcze większą rolę, sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Większość współprac z klientami oparta jest na relacjach i kontraktach długoterminowych. Zaburzenia w łańcuchu dostaw spowodowały często przesuwanie planowanych dostaw lub czasową rezygnację z zakupu.
Jakie zaradcze środki doraźne podjęła firma?
Uruchomiliśmy szereg narzędzi wspierających płynność finansową przedsiębiorstwa pozwalających zbudować nam przewagę wśród dostawców na oferowaniu im krótkich terminów płatności. W czasach, w których to dostępność, a nie cena odgrywały kluczową rolę, pomogło to nam zapewnić trwałość naszego łańcucha dostaw przez cały czas trwania pandemii aż do dzisiaj.
Szukamy również lokalnych dostawców dla produktów, które wcześniej importowaliśmy oraz budujemy relacje z pośrednikami.
Czy rozwiązywanie problemów z dostępem towarów lub usług wymusiło jakieś dezinwestycje?
Na szczęście nie musieliśmy zamykać linii produkcyjnych czy wstrzymywać planów naszego rozwoju. Skupiliśmy się przede wszystkim na inwestycjach w instrumenty finansowe wspierające płynność przedsiębiorstwa, takich jak faktoring należnościowy i zobowiązaniowy.
Jakie zjawiska wywołane przez skutki pandemii i powiązane z zaburzeniami w łańcuchach dostaw najtrudniej będzie zlikwidować w najbliższych kilku latach?
Będą to w mojej ocenie przede wszystkim wysokie ceny surowców używanych do produkcji. Producenci tacy jak my, nie mieli wyjścia i musieli akceptować wyższe ceny. W konsekwencji z dużym opóźnieniem, ale musieliśmy przenosić podwyżki cen produktów na klienta. To jedna ze składowych galopującej inflacji, która swoje żniwo będzie zbierała przez najbliższe lata.
Wzrost kosztów logistyki, czyli wyższe ceny gazu i ropy, już wpływają na ceny - czego efektem są podwyżki, których wszyscy doświadczamy. Ostatnim elementem będzie kwestia Zielonego Ładu i związanych z nim m.in. dodatkowych podatków na opakowania plastikowe.
Wymienione wyżej zjawiska będzie nam jako producentom, wyeliminować najtrudniej, a na pewno będą miały wieloletni wpływ na koniunkturę i kondycję przedsiębiorstw.
Jaki scenariusz w kwestii łańcuchów dostaw przewidują Państwo w najbliższych dwunastu miesiącach?
Myślę, że czeka nas normalizacja, z jednoczesnym spadkiem cen niektórych, kluczowych dla nas surowców. Z kolei sytuacja polityczna na Wschodzie może powodować eskalację pewnych zjawisk. Rosja i Ukraina to jedni z kluczowych producentów zbóż wykorzystywanych również w Europie Zachodniej.
Nowym czynnikiem będzie na pewno pełna kontrola łańcucha dostaw przez producentów. Idea “From Farm to Fork” (w Polsce określana często jako “Z pola na stół”) jest coraz bardziej ważna dla konsumentów, a transparentność tych działań będzie kluczowa dla producentów.
Jakie czynniki mogą decydować o skracaniu łańcucha dostaw w przypadku Polski i Europy?
To na pewno czynniki geopolityczne oraz te związane z alternatywnymi źródłami poszczególnych surowców pojawiającymi się lokalnie. Prawo popytu i podaży działa zawsze. Jeśli pojawia się problem w łańcuchu dostaw, często pojawiają się lokalne alternatywy. Rynek nie znosi próżni.
Czy polityki środowiskowe i czynniki ESG w firmach wpływają na decyzje o wyborze partnerów biznesowych czy podwykonawców – także w kontekście łańcucha dostaw?
W tym przypadku, w mojej ocenie wszystko zależy od kanałów dystrybucji w danym przedsiębiorstwie. Oczywiście wskazane czynniki będą czymś oczywistym dla każdej nowoczesnej firmy, ale będą pojawiały się one sukcesywnie, właśnie w zależności od struktur odbiorców. W naszym przypadku stanie się to na pewno szybko i na dużą skalę. Jesteśmy w tym szczerzy i autentyczni, a nasi partnerzy to doceniają. Dla wielu z nich są to kluczowe wymagania związane z polityką środowiskową, zrównoważonym biznesem oraz politykami społecznymi.
komentarze (0)