Najbardziej ucierpią zasiewy wysokomarżowych zbóż

 - Z zapowiedzi premiera Ukrainy wiemy, że w Ukrainie planowana jest realizacja zasiewów na poziomie około 80% w stosunku do zasiewów zeszłorocznych sprzed wojny. Najbardziej ucierpią zasiewy wysokomarżowych zbóż, takich jak kukurydza. Dobrą wiadomością jest natomiast to, że do tej pory udało się zrealizować 20% całorocznie planowanych zasiewów i że ten trend się utrzymuje – mówi Kacper Nosarzewski. 

Tłumaczy, że nie wzięło się to znikąd. - To skutek zwycięskich operacji Sił Zbrojnych Ukrainy na froncie północnym od strony Kijowa oraz tego, że Ukraińcy cały czas wywierają presję i nie doznają dalszych strat terytorialnych przynajmniej w tych rejonach wiejskich, w których te uprawy są. Także to jest dobra wiadomość dla Polski, dlatego że dostępność tych zbóż jest w naturalny sposób większa - opowiada.

- Drugi aspekt, który dla nas również jest korzystny, to to, że akurat i szerokotorowa i normalnotorowa komunikacja z Ukrainą są zlokalizowane w Polsce. Eksport zbóż i innych płodów rolnych z Ukrainy przez Morze Czarne jest całkowicie wstrzymany i tak pozostanie jeszcze przez jakiś czas, niezależnie od tego, jak szybko konflikt się zakończy - dodaje.

Transport zbóż odbywa się przez Polskę

- Transport zbóż odbywa się obecnie przez Polskę, co zabezpiecza w pewnym sensie masz dostęp. Oczywiście nie możemy "zarekwirować" owsa czy innych zbóż przeznaczonych na rynki zachodnie, które tędy idą, ale mamy bezpośredni "interfejs" handlowy z Ukrainą w postaci naszej granicy i przejść granicznych kołowych i kolejowych, a to jest bardzo ważna rzecz - mówi.

Zauważa, że nie udało się tego zrobić państwom dunajskim, które liczyły, że może uda im się przejąć część ruchu, który odbywał się drogą morską przez Morze Czarne.

- Jeśli chodzi o zaopatrzenie w surowce spożywcze z Ukrainy, pozycja naszego kraju w stosunku do wyjściowej sprzed 24 lutego okazuje się nie najgorsza. To oczywiście nie znaczy, że nie ma zaburzeń, ale nie mają one takiej skali, która dla Polski byłaby niszczycielka, ponieważ nie na naszym terenie toczy się konflikt - zapewnia ekspert.

Nieoczywiste skutki wojny w Ukrainie

Kacper Nosarzewski przypomina, że Ukraina jest jednym z głównych eksporterów zbóż do krajów Afrykańskich i części państw Azjatyckich. - Jednym z takich krajów jest Egipt i to, że nie dostanie on tyle zbóż, ile co roku otrzymuje, zaburza światowy system podaży i popytu, przez co polski konsument odczuje to w postaci jeszcze wyższych cen pieczywa - mówi.

Ale skutki wojny w Ukrainie są też mniej oczywiste i dotyczą między innymi problemów z dostępnością żywności w takich krajach jak Kazachstan i Kirgistan.

Futurolog tłumaczy, że Rosjanie wstrzymali możliwość eksportu zbóż w ramach Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej. Państwa Azji Środkowej, takie jak Kazachstan czy Kirgistan, które polegają w dużej mierze na imporcie z Rosji, nagle padają gospodarczymi ofiarami tej wojny, mimo, że nie są oczywistymi antagonistami Rosji tak jak Polska, Niderlandy, Czechy, Słowacja czy Stany Zjednoczone. 

- Rosja wstrzymała dostawy do tych krajów dlatego, że przez sankcje staje się coraz bardziej odcięta od globalnych rynków. Co prawda sankcje dotyczące przewozów towarowych między Federacją Rosyjską a Unią Europejską nie obejmują towarów spożywczych, natomiast nie zmienia to faktu, że w Rosji zaczęły występować problemy aprowizacyjne, które dotyczą zarówno towarów i surowców dla przemysłu spożywczego i jak i rolnictwa - mwi ekspert.

Czy w Rosji zabraknie ziemniaków?

Nosarzewski tłumaczy, że pojawiły się informacje o problemach Rosji z dostępnością sadzonek ziemniaków. - A przecież ziemniaki wydają się być rosyjską specjalizacją i zdecydowanie taką uprawą, która jest dominująca i ważna dla Rosji. Sankcje ograniczające możliwość importu sadzonek ziemniaków wydają się kompletnie niewiarygodne, ale zapewniam, że takie sygnały już odczytujemy - podkreśla.

Dodaje, że ze względu na wstrzymanie importu sadzonek, Rosja nie posadzi ziemniaków na tylu areałach, na ilu robi to co roku.

- Informacja, że w Rosji może zabraknąć ziemniaków, brzmi jak jakiś ponury żart, ale niestety to pokazuje, jak dramatycznie brutalne formy może przyjmować wojna w sferze gospodarczej oraz że sankcje w jakimś stopniu działają - podsumowuje Kacper Nosarzewski.

Oprac. na podstawie fragmentów rozmowy wideo. Zapraszamy do obejrzenia i wysłuchania rozmowy w całości!